Koktajl malinowy z nutką miodowo cytrynową.
Jako, że sezon malinowy drugiej tury w pełni i wszędzie można spotkać dorodne, czerwone, soczyste i smakowite maliny , można też poszaleć , a co ..... i namieszać niezły koktajl. Skuszona pięknymi owocami nie mogłam się dziś im oprzeć tym bardziej, że pogoda również rozpieszczała a nie ma większej frajdy niż zrywanie świeżych owoców prosto z krzaka.
Skąpane w słońcu,
Wciąż kapiące poranną rosą,
W doborowym towarzystwie,
W komitywie z pigwą
Roztaczały niesamowitą woń.
A oto mój sposób na maliny:
Świeże owoce , w ilości około 3 szklanek, bo tyle akurat udało mi się dziś zerwać, zmiksowałam z pół szklanki mineralnej, niegazowanej wody i jedną łyżką miodu wielokwiatowego,płynnego. Dla podniesienia słodyczy napoju można dosłodzić większą ilością miodu lub łyżeczką cukru pudru. Maliny można zmiksować z innymi owocami np : brzoskwiniami, które właśnie dojrzewają, lub lodem ale dziś proponuję z miodem i nutą cytryny.
Uzyskany mus przetarłam przez sitko tak, by oddzielić pestki od miąższu. Oczywiście nie ma konieczności oddzielania pestek, ale ja wolę to zrobić, bo później koktajl lepiej sączy się przez słomkę, no i pestki "nie strzelają w zębach".
Na bitą śmietanę zużyłam 200 ml, 30% śmietany i 4 łyżeczki cukru pudru. Ubiłam na sztywno mikserem , bo tak szybciej, a ja nie mogłam się doczekać... Można oczywiście włożyć więcej serca i ubić ręcznie, spalając przy okazji kalorie, które za chwilę i tak się uzupełni.
Gotowych produktów wystarczy na 3 koktajle, oczywiście śmietankę dozuję w zależności od humoru.
Wysoką, koktajlową szklankę uzupełniłam malinami, dodałam bitą śmietanę i kilka owoców dla podkreślenia charakteru i smaku.
Ponieważ lubię eksperymentować ten sam koktajl przygotowałam w wersji kolorowej w pucharku. Dla ozdoby nabiłam dorodne malinki na dłuższą wykałaczkę i udekorowałam pióropuszem z listków świeżej mięty. Dwie kolorowe słomki dodałam na pokuszenie.
Delikatne wiórki cytryny dodają całości wigoru i zaostrzają apetyt.
Skąpane w słońcu,
Wciąż kapiące poranną rosą,
W doborowym towarzystwie,
W komitywie z pigwą
Roztaczały niesamowitą woń.
A oto mój sposób na maliny:
Świeże owoce , w ilości około 3 szklanek, bo tyle akurat udało mi się dziś zerwać, zmiksowałam z pół szklanki mineralnej, niegazowanej wody i jedną łyżką miodu wielokwiatowego,płynnego. Dla podniesienia słodyczy napoju można dosłodzić większą ilością miodu lub łyżeczką cukru pudru. Maliny można zmiksować z innymi owocami np : brzoskwiniami, które właśnie dojrzewają, lub lodem ale dziś proponuję z miodem i nutą cytryny.
Uzyskany mus przetarłam przez sitko tak, by oddzielić pestki od miąższu. Oczywiście nie ma konieczności oddzielania pestek, ale ja wolę to zrobić, bo później koktajl lepiej sączy się przez słomkę, no i pestki "nie strzelają w zębach".
Na bitą śmietanę zużyłam 200 ml, 30% śmietany i 4 łyżeczki cukru pudru. Ubiłam na sztywno mikserem , bo tak szybciej, a ja nie mogłam się doczekać... Można oczywiście włożyć więcej serca i ubić ręcznie, spalając przy okazji kalorie, które za chwilę i tak się uzupełni.
Gotowych produktów wystarczy na 3 koktajle, oczywiście śmietankę dozuję w zależności od humoru.
Wysoką, koktajlową szklankę uzupełniłam malinami, dodałam bitą śmietanę i kilka owoców dla podkreślenia charakteru i smaku.
Ponieważ lubię eksperymentować ten sam koktajl przygotowałam w wersji kolorowej w pucharku. Dla ozdoby nabiłam dorodne malinki na dłuższą wykałaczkę i udekorowałam pióropuszem z listków świeżej mięty. Dwie kolorowe słomki dodałam na pokuszenie.
Delikatne wiórki cytryny dodają całości wigoru i zaostrzają apetyt.
Smacznego !
E.D.
E.D.
